Ludzkie oko dostrzega detale tylko w centralnej części pola widzenia, więc aby przeczytać wartość liczbową musimy skupić się na jednym punkcie w przestrzeni, natomiast ruch widzimy nawet kątem oka, z tej przyczyny wszystko co ma postać graficzną i jest animowane jest lepsze. Główny powód jest jednak podany przez Sundownera, wystarczy jedno przelotne spojrzenie na wskazówkę i już wiemy jaki jest odczyt bo wizualizację danych mamy już zrobioną. I to jest właśnie powód dlaczego nadal większość zegarków ma wskazówki (mimo że są droższe w produkcji niż LCD'ki) a w samochodach cyfrowy prędkościomierz to rzadkość (a jeśli nawet to towarzyszy mu jakiś przesuwający się kolorowy pasek).
Na MFD można zmieścić więcej informacji (choćby i narysowanych zegarów) na mniejszej powierzchni, dzięki czemu łatwiej jest pilotowi objąć wszystko wzrokiem. Poza tym pilot w normalnych warunkach ma prezentowane przed sobą tylko podstawowe i niezbędne dane o stanie maszyny, inne są wyświetlane tylko na życzenie lub w sytuacji awaryjnej. Dzięki temu główne wskaźniki mogą być większe i czytelniejsze, plus odpada problem rozmieszczenia w kabinie kilkudziesięciu przyrządów podających wszystkie parametry pracy silników plus rzędów kontrolek ostrzegawczych.
Jako domowy eksperyment proponuję włączyć nocny lot w Falconie, a następnie wyłączyć opcją HUD declutter (wciskając "H") paski prędkości i wysokości na HUDzie. Bez nich dużo trudniej stwierdzić czy samolot przyspiesza i się wznosi czy wręcz przeciwnie

. Ewentualnie włączyć dowolny symulator (LO, FS9, f4.0), przełączyć się na widok zewnętrzny i pilotować samolot tylko na podstawie danych tekstowych na pasku statusu. Życzę powodzenia

Jednocześnie chciałbym zaznaczyć że nie jestem zwolennikiem zastępowania wszystkich analogowych urządzeń wyświetlaczami MFD. Po prostu nie zaufałbym takiej suszarce która w swoim kokpicie nie posiadałaby podstawowych zegarów analogowych
Biorąc pod uwagę, że awaria wszystkich wyświetlaczy (bo w końcu są to urządzenia uniwersalne i mogą zamieniać się funkcjami, więc awaria jednego z nich jest nawet mniej uciążliwa niż uszkodzenie "analoga") równa się w praktyce awarii zasilania i/lub komputera, a bez komputera większością współczesnych maszyn mających szklany kokpit i tak nie da się latać, to mi to wisi.
Pozwoliłem sobie wydzielić do nowego wątku.